Światowy Dzień Poezji zbiegł się, jak co roku zresztą, z pierwszym dniem wiosny. Nasza szkolna biblioteka również roziskrzyła się kolorami! Pojawiło się pięć kolorowych poetyckich zakątków.
Na zielonej sofie limerystów zasiedli Ci, co to już wiedzą jak użyć rymu aabba w stworzonej przez siebie krótkiej żartobliwej historii; na sofie czerwonej Ci, którym bliższa jest historia wyrapowana; na żółtej poeci, których zadowalają przejrzyste i proste wierszowane twory; na niebieskiej sofie, nieco na uboczu, mogli przysiąść tzw. poeci wyższych lotów, lubiący towarzystwo Muzy Natchniuzy… Najbardziej obleganą sofą okazała się jednak sofa sklejaczy, na której powstawały jeden po drugim zadziwiające poematy nawiązujące do eksperymentów dadaistycznych zrodzonych na początku XX wieku. Ze skrzyneczki pełnej wyciętych z gazet słów i wyrażeń uczniowe wybierali losowo albo celowo te, które szczególnie ich ciekawiły…
Zabawa była szalona a efekty oszałamiające! I co najważniejsze – poezja połączyła wszystkich bez względu na wiek. Uczniowie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum razem tarzali się w rzece słów i wydobywali z niej swoje osobiste sensy. Raz po raz można było usłyszeć dobiegające z tego twórczego kotła zaskakujące dialogi typu:
„łe, zabrałaś mi śmierć!”, „daj mi smród”, „no co ty – robaki i Hitler były moje!”
Przyznam się bez bicia, że sama uciekłam od skrzyneczki z „kaszanką w mimozach” i nie oddam jej nikomu!!!
Tekst i zdjęcia: Marianna Kieliszewska